czwartek, 2 czerwca 2011

Dzień Dziecka

Wczoraj był Dzień Dziecka.
Ponieważ Aśka chodzi do punktu przedszkolnego (bez opłat), a nie do typowego przedszkola, jak jest planowana jakaś impreza to każdy musi przynieść jakieś picie i słodycze. Czy próbowaliście kiedyś ustalić z dzieckiem przed wejściem do sklepu, co kupicie? Z naszą córką wystarczy w drodze do sklepu ustalić jaki sok kupujemy, co do słodyczy trzeba sie dłużej zastanowić. Ale jak już podjęła decyzję, w sklepie było tylko "gdzie sok jabłkowy, gdzie pianki?". Na nic innego nie spojrzała i gotowa była wyjść. Naprawdę jak mamy mało czasu, czy nawet z ciekawości, warto zrobić taki eksperyment z dzieckiem. Mnie się bardzo spodobał.
Co do samego święta dzieci, nie będę się chyba rozpisywać, bo dla mojej córki święto było już tak od soboty, bo wtedy dostała od moich rodziców rower, babcia jeszcze wydziergała na szydełku poncho. W poniedziałek była z mamą w sklepie i naciągnęła ją na lalkę tak a'conto dnia dziecka a wczoraj dostała jeszcze spódnicę od cioci, plecak słodyczy od wujka i taką matę do pisania wodnym flamastrem od drugich dziadków. A na dokładkę dziś naciągnęła nas na "fryty". Tydzień Dziecka? Zaa moich czasów niemożliwe...

czwartek, 26 maja 2011

norma

Panna nam ożyła. Antybiotyk robi swoje. Widać, że młoda jest osłabiona, bo wieczorem pada spać bez zbędnych dyskusji, śpi do ósmej, czyli już osiągamy standard. W weekend, jak jeszcze miała gorączkę, to nawet o piątej wstawała, pomijając nocne pobudki na przebranie się i pić. Chodziliśmy na rzęsach, bo młoda od dawna przesypia noce. Dzisiaj nawet zaczęła trochę lepiej jeść. W weekend jedziemy do moich rodziców, babcia już planuje, co ugotować wnuczce. po tygodniu choroby tyłek ma o połowę chudszy, babcia się załamie. W domu laska jada średnio, jak jesteśmy u dziadków standardowo zjada przez weekend dwa konie z kopytami i uprzężą. Może po prostu nie chce obciążać nam budżetu domowego a dziadków na bezczela obżera? Zawsze to jakiś pomysł, nasze dziecko jest bardzo oszczędne. Spytana, co chce dostać na Dzień Dziecka, powiedziała że paczkę kolorowych żelków. Po co żeśmy jej zamawiali prezent???

poniedziałek, 23 maja 2011

kuj...

W niedzielę było lepiej, mimo wszystko dziś poszliśmy do lekarza. Od lekarza trafiliśmy do CZD na badania. Powiedziałem Asi, że będzie miała pobieraną krew. Już nie pamiętała, jak to jest, bo jak była malutka takich badań miała całą masę. Miała oczywiście mnóstwo pytań, czy będzie bolało, czy będę z nią w gabinecie, jak pani jej będzie robić "kuja" igłą... Trochę się bałem, jak to będzie, ale była dzielna. Oczywiście płakała, ale nie aż tak bardzo. Wytłumaczyliśmy jej, że taki "kuj" to rana wojenna i powód do dumy. Co prawda mama po ostatnim pobycie w szpitalu ma dwie takie rany wojenne, ale jedna też jest ważna. Potem poszliśmy z wynikami jeszcze raz do lekarza i musiała pokazać panu doktorowi swoją ranę. Powiedziała, że bolało tylko trochę. Jaki jest plus chodzenia do lekarza mężczyzny z dziewczynką? A taki, że przed facetem się popisuje i go podrywa. Od razu zdrowsza. Poza tym doszliśmy do wniosku, że całą chorobę i "złą krew" zabrał "kuj",bo od razu humor się poprawił po pobraniu. Tylko siły opadły, bo jak się tam błąkaliśmy po CZD to nóżki i brzuszek bolały z wysiłku i musiałem ją nosić na rękach.
Te ostatnie dni to spora huśtawka. Najbardziej wczoraj i dziś, bo wcześniej źle się czuła i nie schodziła z kolan. Wczoraj i dziś już było inaczej, bo jak tylko spadała jej temperatura, to humor się poprawiał i była naprawdę fajna, a potem tak z sekundy na sekundę wszystko się waliło- był płacz i "przytulić do mamy..."
Mamy nadzieję, że po dziś przepisanych lekach będzie już tylko lepiej

sobota, 21 maja 2011

gorączka

Chyba nie ma nic gorszego w domu, niż chore dziecko. Właśnie mamy za sobą dwa dni i dwie noce walki z gorączką. Młoda jest rozdrażniona, płaczliwa, awanturnicza, obrażalska i strasznie biedna. Jak ma kryzys to leży na mamie i się trzęsie z zimna. Nie je, trochę pije, nic jej się nie chce. Naprawdę żal patrzeć na tę naszą małą kupkę nieszczęścia. Dobrze byłoby w tym wszystkim wiedzieć, co jej jest. Lekarz kazał obserwować a my od wczoraj żyjemy od Ibufenu do Ibufenu. Objawów nie przybywa. Jakoś wcale nam te obserwacje nie zmieniają obrazu sytuacji. Chyba będziemy w niedzielę szukac lekarza. bo żal patrzeć jak się maluch męczy.

środa, 18 maja 2011

krówki

Nie mamy wanny, tylko prysznic. Dlatego chodzimy z Aśką na górę, do dziadków, żeby ją wykąpać. Weszło już w zwyczaj, że jak się wybieramy na górę to ktoś rzuca hasło- kto pierwszy na górze, ten dostanie od babci krówkę. A babcia ma krówki z firmy WAWEL, na których są zawsze jakieś złote myśli. Dzisiaj znalazła napis "entliczek, pentliczek, krówek słoiczek". Niewiele myśląc Młoda dorzuciła- "na kogo wypadnie, ten grubszy będzie". Potem zmieniła lekko treść i przez cały wieczór było "entliczek, pentliczek, krówek słoiczek, na kogo wypadnie, ten większy będzie". Zgodnie z wyżej wyznawaną zasadą dopominała się o dużo krówek, nie przyjmując do wiadomości, że wolelibyśmy, żeby była duża od mięsa i innych wartościowszych rzeczy niż krówki. Wartości odżywcze takiej krówki są na pewno nieocenione.

ENTLICZEK, PENTLICZEK....

wtorek, 17 maja 2011

nareszcie w domu

No to mam moje baby obie w domu. Starsza pojechała dziś do szpitala, po południu ją odebrałem. Czuje się dobrze. Córeczka, co prawda od trzech dni opowiada coś o spaniu z babcią, ale jakoś nie dochodzi to do skutku. Rano, jak się obudziła, zdziwiła się trochę, że nie ma babci (tak jak wczoraj, kiedy odwoziłem żonę), potem dopiero zauważyła, że nie ma mamy. Trochę opowiadała w ciągu dnia, że chce do mamy, ale nie było już tak jak wczoraj. Wczoraj mocno przeżyła pójście mamy do szpitala. Później nie chciała się już od niej odkleić. Dzisiaj było już bardziej "typowo". Dorośleje nam dziewczyna, nawet w trudnych sytuacjach.

poniedziałek, 16 maja 2011

córeczka mamusi

Zawiozłem dziś żonę do szpitala. Trzy godziny nudów w kolejce do Izby Przyjęć i nic. Nie przyjęli jej. Jutro powtórka z rozrywki, podobno na pewno ją przyjmą. Nic nie załatwiliśmy- ani w szpitalu, ani w pracy. Jutro będzie podobnie, pojutrze może będę musiał zostać z nią w domu, nie wiadomo jak się będzie czuła. Tylko Aśka się ucieszyła z naszego powrotu. Przy okazji mi też się dostało trochę miłości od niej. Zawsze taka córeczka mamusi- tylko mamę kocha, do mamy się przytula i za mamą tęskni. A dziś- uwiesiła mi się u nogi i mówi- Teskniłam za tobą tatusiu. Oczywiście najpierw ten tekst poszedł do mamy. Wieczorem się już wykłócała, że jest cała mamy a nie moja. Musiałem ją przekonać, że jak mnie dusi i jak się wygłupiamy to jest bardziej moja. W końcu to po mnie skacze i ze mną się siłuje. Jak się kładę na łóżku i mówię, że będę odpoczywał i nie wolno mi przeszkadzać, naszemu dziecku natychmiast zapalają się diabełki w oczach i wskakuje mi na brzuch. Wtedy zaczynają się harce. Łaskawie się zgodziła. Córeczka mamusi!!!! A wszyscy mówią, że córeczki są takusiowe... Ciekawe które?

sobota, 14 maja 2011

jednak jedynaczka

Okazuje się, że Aska jednak przez jakiś czas pozostanie jedynaczką. Nasze następne dziecko się nie rozwija, nawet badania nie pokazują, że jest. Lekarze postanowili położyć żonę do szpitala i usunąć to coś, co miało być naszym kolejnym dzieckiem. Młoda jeszcze o tym nie wie, nie bardzo wiemy, jak jej powiedzieć, że mama idzie do szpitala. A to już w poniedziałek. Nawet nie wiemy, jak długo będzie w szpitalu. Powiedzieli, że to zabieg jednodniowy. Jednodniowy to znaczy, że dziś wchodzi i dziś wychodzi, czy jednodniowy to 24 godziny?

Trochę szkoda, że młoda będzie jedynaczką, gołym okiem widać, że brakuje jej rodzeństwa. Z drugiej strony różnica wieku byłaby na tyle duża, że przez jakiś czas dzieciaki nie miałyby wspólnego języka. Na pewno byłoby ciężko na początku. Nic... stalo się, nie mamy na to wpływu. Już się nauczyliśmy, że są sprawy, z którymi nie da się walczyć.

piątek, 13 maja 2011

dlaczego?

Ciekawe, kiedy u małego człowieka kończy się etap „dlaczego?”. Zazwyczaj mówi się, że w życiu dziecka przychodzi taki moment, kiedy zaczyna pytać, czyli zaczyna się okres nieustającego „dlaczego?”. Jakoś tylko nie odnotowałem, kiedy ten okres się kończy. Ja już jestem na takim etapie, że wydaje mi się, że ten okres jest od zawsze i zaczynam tracić nadzieję, że kiedyś może być inaczej. Dzisiaj w kąpieli mydliła sobie kolano, żeby zmyć siniaki. Kiedy żona jej powiedziała, że to nie pomoże, spytała- dlaczego? Bo to siniak, musi się zagoić- dlaczego? Bo siniak dopiero jak się zagoi, to zniknie. Ale jak masz pieprzyk na kolanie, to on się nie da zmyć- dlaczego? Bo on jest już na twoim kolanie na zawsze- dlaczego? Bo się do ciebie przyzwyczaił, tak jak znaczek, który masz na pupie- dlaczego mam znaczek na pupie? Pomyślałem „jeszcze jedno dlaczego i ją utopię”. NIECH MI KTOŚ POWIE, JAK TO DŁUGO JESZCZE MOŻE TRWAĆ!!!!

czwartek, 12 maja 2011

Tatoooo!!!!

Tatoooo... idę się bawić w piaskownicy.... Tatoooooo.... pobaw się ze mną. Tatooooo.... mama mi pozwoliła, żebym zdjęła bluzę. Tatoooo.... chodź ze mną. Tatooo... zbieraj ze mną kwiatki. Tatoooo... Tatooooo... Tatooooo.... Zastanawiam się czasami, jaką cierpliwość muszą mieć osoby, które cały dzień są z dzieckiem. A nauczycielki, przedszkolanki? Obłęd

wtorek, 10 maja 2011

mały diabełek

Nasza córka jest postrzegana przez innych jako śliczne, mądre, dobrze wychowane dziecko. Na pierwszy rzut oka wszyscy się nabierają. Jak poszła do obecnego przedszkola, panie długo nie chciały wierzyć, że ten piękny blond aniołek może krzyknąć, czy się zezłościć. Panie mają taką planszę, gdzie nalkejają dzieciom w ramach oceny słoneczka albo chmurki. Aśka od góry do dołu ma same słoneczka.
Nasze dziecko to taki typowy "tyranus domowus", czyli płacze, wrzeszczy i szantażuje tylko domowników. Najchętniej zagłębia się w rozmowach w tematy bąków i kupy. I jak to powiedzieć ludziom? Jak by się człowiek nie starał i tak nikt w to nie uwierzy. I co się stało wczoraj? Otóż wczoraj pani straszyła Aśkę chmurką!!! Możliwe? Możliwe, w końcu chodzi do tego przedszkola od września. Zakumplowała się z taką dziewczynką, która ma tak "zgubny" wpływ na Aśkę, że tylko patrzeć, kiedy na tablicy pojawi się pierwsza chmura... A co na to mądrzy rodzice? BAAAAAARDZO się cieszymy, bo do tej pory słyszeliśmy tylko, że młoda jest za delikatna i nie poradzi sobie w gronie rówieśników. Jeszcze zobaczymy, cha... cha

poniedziałek, 9 maja 2011

straż pożarna

Dzisiaj córeczka była z babcią u strażaków. Po sąsiedzku ze strażą pożarną jest biblioteka, w której pani miała czytać bajki. Dziewczyny poszły, wysłuchały "instrukcji obsługi", czyli jak się zachować podczas pożaru a potem było zwiedzanie remizy. W samochodzie się pannie nie bardzo podobało, bo za głośno robił "ijo- ijo", ale lanie wody z węża strażackiego HIT. Dwa razy podchodziła, żeby lać wodę. Dzieci bylo mnóstwo, chyba nikt się nie spodziewał takiego zainteresowania tematem.

piątek, 6 maja 2011

nie ja

Jak to jest, że dziecko bardziej słucha się obcych niż swoich? Pewnie tak samo jak z dorosłymi, najtrudniej przyjmować dobre rady od najbliższych. Ale do czego zmierzam? Ano do tego, że w przedszkolu, jak pani każe sprzątać zabawki, to dzieci sprzątają. W domu jak powiesz, żeby sprzątało, to mówi "nie". Jak spytasz, kto w przedszkolu sprząta, to mówi "nikt". Jak spytasz, kto posprząta w domu, to mówi "nie ja". Musisz zagrozić, że wyrzucisz wszystkie zabawki, które leżą nie na swoim miejscu. wtedy zaczyna się histeria. Może dałoby się to załatwić polubownie? Może tak, ale na to jeszcze nie wpadliśmy. Ma ktoś jakieś pomysły do wykorzystania?

środa, 4 maja 2011

Ufff.....

Nareszcie normalny dzień, córka poszła do przedszkola po długim weekendzie. Troche się nie mogliśmy tego doczekać. Aśka przez te kilka dni już w domu szalała. Widać było, że się nudzi. W końcu co to za atrakcja taki ojciec, którego połamały korzoni i matka we wczesnej, męczącej ciąży... Zazwyczaj nie chce iść do przedszkola, bo... (i tu następuje odpowiednia lista żalów) a później nie chce wracać do domu, bo sie nie dobawiła. Ale prawda jest taka, że z nami sie nudzi. Żona mówi, że wydawało jej się, że przedszkola są po to, żeby dorośli mogli pracować a przedszkola tak naprawdę są po to, żeby dzieci miały kontakt z rówieśnikami i żeby się miały gdzie wyszaleć. Młoda nie ma w domu rówieśników, od samego początku wiedziała, jak się manipuluje dorosłymi a do dzieci miała zawsze duży dystans. Widać było, że ciągnie ja do dzieci ale już się trochę ich bała. Jak ktoś koło niej za głośno krzyknął, albo za szybko przebiegł, Aśka zamieniała się w przestraszony słup soli. Wysłaliśmy ją wtedy do sali zabaw, która też oferowała zajęcia dla maluchów. Chodziła tam dwa razy w tygodniu, ale dopiero teraz, jak chodzi codziennie, widać efekty. Już się oswoiła z sytuacją, z dziećmi, paniami, zajęciami i naprawdę jest fajnie. Otworzyła się. Dalej jest tak, że woli dorosłych. Nawet kiedyś przyszła do nich pani psycholog, która miała się przyjrzeć dzieciom, ale Aśka tak ją zagadywała, że chyba pani nie miała szans na obserwację. Tak sobie myślę, że moja żona chodziła do zerówki, bo wcześniej babcia się zajmowała nią i siostrą. Aśka poszła do sali zabaw jak miała niewiele ponad dwa lata a już były kłopoty z integracją. Jaki byłby z niej dzikus, jakby zaczęła dopiero od zerówki?

wtorek, 3 maja 2011

dorosłość

I kto by pomyslał, że nasza córka już chodzi na proszone obiady. SAMA. Aśka uwielbia ryby a ulubiony wujek łowi. Kiedy wujek złowi jakieś ryby, ciocia je smaży a młoda się obżera. Wczoraj wujek wrócil z "łowów" i zaprosili Aśkę na dziś na obiad. Dzisiaj ciocia przyjechała po honorowego gościa i pojechały. Córeczka była szczęśliwa i nie ma jej już trzy godziny...

poniedziałek, 2 maja 2011

wychowanie

Wiem, za czasów naszego dzieciństwa inaczej wychowywało się dzieci. Oczywiście nie pamiętam początku, ale wiem, że nie dyskutowało się z obcymi ludźmi a to co powiedział dorosły należało wykonać i już... Jak powiesz dzisiejszemu dziecku: nie rozkazuj, to ono w najmniej oczekiwanym momencie powie Ci to samo. Jak powiesz, że ma zjeść śniadanie, obiad, cokolwiek- to ono na siłę będzie Ci wpychać do ust żelka, cukierka, czy chipsy. Ewentualnie jak nie chcesz tego jeść, zasypie Cię milionem "dlaczego?". No właśnie, dlaczego jeżeli nie chcemy, żeby dziecko się nas bało- ono uważa że między dziećmi a dorosłymi jest równouprawnienie? Małe inteligentne, wyszczekane potwory zaczynają nami rządzić. A psychologowie dalej twierdzą, że z dziećmi trzeba rozmawiać, tłumaczyć. Tylko że jeżeli rozmawiamy i tłumaczymy to ono jest głuche. Jak jest głuche, to podnosimy głos. Jak podnosimy głos, to ono się denerwuje. Jak ono się denerwuje to okazuje się, że to już przemoc w rodzinie. Wiecie co? Im więcej się o tym mówi i pisze, tym bardziej później mamy agresywne nastolatki i dorosłych. Pozwalamy sobie bardziej wejść na głowę niż nasi rodzice. W obecnych bajkach nie na mowy, żeby ktoś kogoś zabijał. Nawet ukrywamy przed dziećmi to, że ktoś umiera albo, że zabijamy zwierzęta, żeby je później zjeść. Może czas już zejść na ziemię i wrócić do Andersena i braci Grimm? Może wtedy nasze dzieci dłużej będą dziećmi a potem zostaną wrażliwymi dorosłymi?
Moje pokolenie wychowało się na Bolku i Lolku, gdzie pali się papierosy, pije i strzela (Bolek i Lolek na Dzikim Zachodzie). Zapomniałem- jeszcze się kradnie i bije. Fenomen- obecne nastolatki są bardziej agresywne, niż my, chociaż w dzisiejszych bajkach jest tolerancja, dzieci na wózkach inwalidzkich, różny kolor skóry i recykling. Czy ktoś mi wytłumaczy ten obłęd?

niedziela, 1 maja 2011

Papież

Aśka dzisiaj przyniosła z kościoła zdjęcie Jana Pawła II. Strasznie dumna, że ksiądz jej dał zdjęcie. Bardzo przeżywa chodzenie do kościoła i Bozię. W kościele spotyka koleżankę z przedszkola i nie wiem, czy to nie jest najważniejsze. Dodatkowo babcia była na dwudniowej pielgrzymce i też przywiozła jej zdjęcie papieża. "Wujek Dziadek Papież" bardzo jej się podoba. Pytała, czy wujek dziadek lubi dzieci, oglądała go w telewizji i bardzo dyskutowała z babcią na temat życia papieża. Nawet się z babcią umawiała, że będzie się modlić do wujka dziadka o zdrówko dla siebie, dzidziusia, mamy, taty... Już się nawet dziewczyny umówiły, że jak obecny papież przyjedzie do Polski, to obie się do niego wybiorą.

sobota, 30 kwietnia 2011

syn

Dzisiaj córeczka zadała sakramentalne pytanie, jak co dzień zresztą: czy mama ma cały czas dziecko w brzuchu? Ma. A jak się będzie nazywać to dziecko? Jeżeli to będzie dziewczynka to Magda, jeżeli chłopiec- to Krzysio. A Aśce się podoba Artur (na pewno po mamy trupie!!!), a w ogóle to ona nie chce brata tylko siostrę, ale jak będzie brat to nazwie go Stasio. jakoś chyba nie dotarła do niej argumentacja, że imiona będzie mogła wymyślać swoim dzieciom a nie naszym. Małżonka już sobie żarty robi i mówi o swoim brzuchu Artur Stanisław. ups...

środa, 27 kwietnia 2011

pizza

Nasza córka przeżyła ponad 3,5 roku bez napojów gazowanych i pizzy. Oczywiście nie jest aż tak idealnie, że w ogóle nie jada sztucznego jedzenia. W KFC jada mięso bez panierki i frytki a w McDonald’sie frytki, lody i kurczaka. Kiedyś moja mama mając pod opieką kilkoro dzieci, zamówiła im pizzę, a nasza córka odmówiła konsumpcji. Po prostu pizzy nie jada. Natomiast u nas w domu żona czasami robi taką pizzę domową jak za dużo nam się zbierze wędliny i boimy się, że się „przeterminuje”. Dzisiaj właśnie była taka pizza. W życiu nie widziałem, żeby młoda tyle zjadła. Ciągle powtarzała: „mamo, robisz najpyszniejszą pizzę na świecie” i wtrąbiła ćwierć blachy pizzy (blacha dość duża). Chyba to jeden ze sposobów, żeby coś jadła- piec pizzę.

wtorek, 26 kwietnia 2011

dzień szaleństwa

Dzisiaj nasza córka miała cały dzień zajęty. Najpierw, do południa, bawiła się z sąsiadką. Najwięcej pisków i krzyków było po zderzeniu dziewczyn z naturą; a to pająk w piaskownicy, a to dżdżownica w samochodzie z piaskiem... Straszne przeżycia. Potem żona odprowadziła sąsiadkę do domu a ja zaprowadziłem Aśkę do przedszkola. Dzień w większości też spędzili na dworze. Myślałem, że się zmęczy, gdzie tam... Po powrocie nie chciała wejść do domu, o kolacji nie było mowy. Siłą zaprowadziliśmy ją do kąpieli. Potem przeczytaliśmy bajkę i.... padła. Rzadko się to zdarza tak szybko. Dobranoc, Myszko

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

lany poniedziałek

Byliśmy od wczoraj do dziś u moich rodziców. Babcia kupiła wnukom pistolety na wodę. Oczywiście rano musieli nas oblać po gołych nogach. Później, jak się zrobiło ciepło na dworze, w ruch poszły balony na wodę, konewki z piaskownicy i jeszcze raz pistolety. Były piski, śmiechy i bieganie. Dziewczyny nawet wymyślały sobie piosenki o lanym poniedziałku. Młoda była przeszczęśliwa, gołym okiem widać, że brakuje jej rówieśników "na podwórku". Trochę później narzekała, że się nie "dobawiła", ale moja siostra z dzieciakami już wyjechała. Mama powiedziała, że jak tylko wyjedziemy za bramę, Aśka uśnie. Tak też się stało. Dzień zakończyła stwierdzeniem, że fajny ten lany poniedziałek.
A ja tak po tym lanym poniedziałku, siedzę sobie i myślę. Jak patrzę na moją siostrzenicę (prawie 5,5 roku) i na Aśkę (ponad 3,5), to widzę dwie papużki nierozłączki. Są prawie tego samego wzrostu (Aśka jest minimalnie niższa), podobnej budowy i wyglądają na równolatki. Dopóki Aśka się nie odezwie, naprawdę nie widać między nimi różnicy. Nasza panna zamiast K mówi T, zamiast G mówi D, a R nie mówi. Oczywiście K i G umie powiedzieć, ale nie mówi, w związku z czym brzmi bardziej dziecinnie. Z czasem to się wyrówna... A wracając do moich przemyśleń- szkoda, że nie mieliśmy drugiego dziecka wcześniej, równolatkom w dzieciństwie jest się łatwiej dogadać.

sobota, 23 kwietnia 2011

czterej pancerni....

OK, oglądanie DISCOVERY odpada, nie można się skupić i gapić w telewizor bo Aśka pyta... pyta... pyta. Dzisiaj chciałem obejrzeć "czterech pancernych". Zawsze to lubiłem. Ile razy żona widzi, że oglądam ten film, zaczyna się wywracanie oczami i wzdychanie typu:"ile razy można oglądać jeden film?". Dzisiaj siedziałem sobie spokojnie, żona pojechała zawieźć mamę do lekarza, więc była szansa na błogi spokój. Córeczka jadła zupę i chociaż "marmolada, czekolada, przy jedzeniu się nie gada", zaczęło się... Dlaczego strzelają, dlaczego wojna, dlaczego, dlaczego, dlaczego... Ciekawe, ile to jeszcze potrwa?

piątek, 22 kwietnia 2011

przyszłość

Dzisiaj myliśmy samochód. Córeczka była przeszczęśliwa. Mama, tata, kalosze, dużo wody... i to wszystko w jednym miejscu. Te gumowe dywaniki w środku to chyba od nowości nie były takie czyste. Szorowała je dzielnie, myła koła (nawet opony), na koniec umyła kostkę brukową dookoła samochodu. Płukała samochód wodą prosto z węża ogrodowego, nie szkodzi, że nie zawsze trafiała strumieniem wody w samochód... czasem trafiała we mnie albo w mamę. Doszliśmy do wniosku, że jak dorośnie, to będzie pracować w myjni samochodowej, jak na razie wydaje się że taplanie się w błocie to jej ulubione zajęcie. Nie wiem tylko, czy Aśka da się do tego przekonać, bo ostatni jej pomysł na przyszłą pracę to był listonosz.

wtorek, 19 kwietnia 2011

Pan z telewizji

Lubię oglądać na DISCOVERY program, gdzie facet pokazuje, jak przetrwać w trudnych warunkach. Akurat był odcinek, gdzie gość wędrował po Szkocji i próbował znaleźć cywilizację; czyli krótko mówiąc ogrzewał się skórą nieżywego jelenia, tarzał się w bagnie, polował na króliki itd. Aśka oglądała ze mną. W życiu się tak nie zmęczyłem. Dlaczego pan pije wodę z rzeki? Dlaczego nie pije wody z rzeki? Dlaczego z ogniska wypadają gwiazdy? (czyli iskry) Dlaczego pan śpi w lesie? Czy ma ze sobą poduszkę? Dlaczego zostawił szałas i nie wziął go ze sobą? Dlaczego tak wolno pan idzie po zwalonym pniu? Dlaczego je królika? Dlaczego pan jest taki brudny? (przypominam- tarzał się w bagnie) Po co pan wszedł do tej brudnej wody? A gdzie zniknął pan? (reklama była) Pytanie na przyszłość- lepiej odpowiadać na pytania, czy wyrzucić telewizor?

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

urodziny dziadka

Dziadek miał urodziny. Ponieważ byli goście, Aśka się musiała popisywać. Skakała, robiła pompki, pajacyki i popisywała się, jak mogła. Oczywiście, buźka się jej nie zamykała ani na chwilę. Ale cóż… przez dwie godziny dopytywała się co chwilę, kiedy przyjedzie ciocia z wujkiem. Najpierw wymusiła na wujku sztuczki prawie cyrkowe, potem zabawiała już gości sama. Zmęczyła się. Zauważyliśmy, że jak jest zmęczona, to popisy się nasilają. Siedziałem tak, przyglądałem się jej i zastanawiałem się, jak to będzie, kiedy w domu będą dwie takie gaduły. Osiwieć przyjdzie… A Aśka nawet przez sen gada. Ostatnio mieliśmy nawet senną pogadankę o piciu wody. Nie zrozumieliśmy za dużo, ale małżonka popłakała się ze śmiechu.

niedziela, 10 kwietnia 2011

w odwiedzinach

Byliśmy u znajomych. Mają syna starszego od Aśki o kilka miesięcy. O dziwo panna bawiła się całkiem fajnie, mimo, że to chłopak. Dzieciaki bawiły się całkiem zgodnie, nawet kolację zjadły razem. Potem Młody wstał, podszedł do Aśki i zaczął ją bezczelnie czarować. Opowiadał jej coś, głaskał po włosach (nie oponowała), potem nawet pokazał jakie zioła hoduje w doniczkach na parapecie. Nie wiedziałem jak zareagować. Żeby tak podrywać MOJĄ córkę na MOICH oczach? Czy powinienem już się zacząć obawiać? Myślałem, że mam jeszcze trochę czasu. Ale patrząc z drugiej strony, ten jest przynajmniej młodszy ode mnie- Poprzednio zakochiwała się w facetach co najmniej trzydzieści lat starszych.

babskie fochy

Córeczka pokazuje pazurki. Rano zażyczyła sobie siostrę… W ciągu dnia pojawiały się kolejne żądania: bajkę z telewizora, bajkę z płyty, pobaw się ze mną, przykryj mnie kocem bo ja nie umiem… Dużo tego było, trudno zliczyć. Wieczorem kazałem posprzątać zabawki. Powiedziałem, że jak nie posprząta, to włączę odkurzacz i wciągnę do niego wszystkie niepozbierane zabawki. To dla panny było już za wiele- wyniosła się na noc do babci. Nawet nie chciała, żeby jej bajkę na noc przeczytać.

piątek, 8 kwietnia 2011

córki: jak sprzedać Tatę

córki: jak sprzedać Tatę: "Córcia: Co znaczy, że ciocia jest rozwiedziona? Mama: To znaczy, że nie ma już męża. Córcia: To może weźmie naszego Tatę? Babcia: A odda..."

córki: nie chcę do szkoły!!!

córki: nie chcę do szkoły!!!: "Chcieliśmy Aśkę zapisać do przedszkola. Nie udało się, za mało punktów nazbieraliśmy. Poszła do punktu przedszkolnego, prowadzonego przy Szk..."

jak sprzedać Tatę

Córcia: Co znaczy, że ciocia jest rozwiedziona?
Mama: To znaczy, że nie ma już męża.
Córcia: To może weźmie naszego Tatę?
Babcia: A oddałabyś Tatę?
Córcia: Nie… bo nie miałabym kogo dusić (czyli kładzie się na Tacie, najlepiej policzkiem na moim nosie i to jest najlepsza zabawa… no może jeszcze piszczenie prosto w ucho…) Ufff… nie muszę się wyprowadzać… Dzięki, Mała.

nie chcę do szkoły!!!

Chcieliśmy Aśkę zapisać do przedszkola. Nie udało się, za mało punktów nazbieraliśmy. Poszła do punktu przedszkolnego, prowadzonego przy Szkole Podstawowej. Wcześniej, jak chodziliśmy z nią po tej okolicy, koniecznie chciała chodzić do szkoły. Nie mogła się doczekać, kiedy będzie taka duża, żeby chodzić do szkoły. Wiadomo, do przedszkola chodzą tylko małe dzieci a jak człowiek ma trzy lata, to mały nie jest. Jak się okazało, że będzie chodzić „do szkoły”, szczęście było nie do opisania. Teraz statystycznie mamy trzy do czterech histerii w tygodniu. Nie będzie chodzić do szkoły. Że nie będzie się miał kto nią zająć? Zabawki jej przypilnują. Że mama musi popracować czasem w domu? Ona będzie cicho, będzie tylko odpowiadać na zadane pytania (Akurat! Mój mały karabin maszynowy). Do szkoły i tak nie pójdzie: Stasio na nią miauczy…

Pieluchy

Ja robiłam kupę i siusiu w pieluchę? Tak, Aśku
Nie do nocniczka? Nie Aśku
Nie do kibelka? Nie Aśku
Jak to? Po prostu Aśku, małe dzieci siusiają w pieluchę
Nieeeee…. niemożliw (śmieje się)
Tak jej trudno w to uwierzyć, a przecież nie dawała sobie majtek założyć. Musiała być pielucha, bo inaczej była histeria. Nie mieliśmy pomysłu, jak ją od tych pieluch odciągnąć. Awanturowaliśmy się z nią i ze sobą. A tak szybko o tym zapomniała. Pierwszego dnia, kiedy zdecydowała się założyć majtki na dzień, pielucha z nocy była sucha. Cud…

środa, 6 kwietnia 2011

Pytanja ......

Dlaczego tato .......????
Takie pytanie słyszę od córki - Dlaczego woda jest mokra ?dlaczego ja muszę jeść,dlaczego ..... i tu czasami brak odpowiedzi.Niektóre pytanja są tak dziwne dla dorosłego,że zdaje mu się oczywiste dlaczego woda jest mokra i dlaczego Aśka ( tak ma na imie moja corka )musi jeść.
-Aśku jesz poto żeby mieć siłę,do bieganja i żebyć rosła.
-Dlaczego mam mieć siłę,przecież ty jesteś silny Tato i dzwigasz mnie.To poco ma byc silna.
Ot odpowiedz mojej córki,która ma niespełna 4 lata a już niedlugo zostanie starszą siostrą.I tu sie zacznie dlaczego mama ma w brzuszku dziecko i jak się tam znalazło.Dlaczego ona bedzie starsza siostra....dlaczego dlaczego dlaczego....Ciekawe jest to że my będąc w takim samym wieku tez meczyliśmy swe mamy.
Ostatnio na szkolenju uslyszalem fajne slowa o tym jak dzieci sie bardzo upodobnjaja do swych rodzicow i staraja sie robic to samo co one.
Cos w tym jest......

wtorek, 5 kwietnia 2011

Badania Prematalne.

Badania prenatalne

Ciążą to czas radości, ale i niepokoju. Wraz ze szczęściem rodzice odczuwają ciągły lęk o zdrowie dziecka. Obawy te narastają zwłaszcza wtedy, gdy w najbliższej rodzinie występują wady genetyczne. Pomóc w przezwyciężeniu tych lęków może przeprowadzenie badań prenatalnych.
<p>U wielu ludzi samo usłyszenie słów „<a href="http://linkbaby.pl/artykuly/czytaj/badania-prenatalne.html" target="_blank" title="Badania prenatalne">badania prenatalne</a>” powoduje ogromny stres, ponieważ w naszym społeczeństwie ciągle postrzegane są one jako coś niebezpiecznego zarówno dla matki jak i dziecka. Takie twierdzenie mija się jednak z prawdą.  Część z przeprowadzanych badań jest nieinwazyjna, a tym samym nie stanowi żadnego zagrożenia, natomiast ryzyko w pozostałych określane jest na poziomie 0,5 – 1 procenta.</p>
<p>Jeżeli rodzice czują obawy o stan zdrowia swojego dziecka powinni postarać się o skierowanie na tego typu badania. Wypisywane jest ono przez lekarza prowadzącego ciążę. W Polsce badania są refundowane jeśli spełniony jest choć jeden z trzech warunków</p>
<p>1.      Matka ma powyżej 35 lat</p>
<p>2.      W rodzinie jednego z rodziców występują choroby genetyczne</p>
<p>3.      Kobieta urodziła wcześniej dziecko z chorobą genetyczną.</p>
<p>Jak już wcześniej wspomniano badania prenatalne można podzielić na nieinwazyjne – pozbawione ryzyka oraz inwazyjne.</p>
<p>Do pierwszej grupy zaliczamy:</p>
<p>USG genetyczne – badanie to przypomina zwykłe USG, jednak wykonywane jest ono za pomocą bardzo czułego sprzętu. Wykonuje go doświadczony radiolog, który dokładnie ocenia wszystkie narządy płodu wyszukując nieprawidłowości w ich budowie.</p>
<p>Test PAPP-a – badanie składa się z dokładnego wywiadu lekarskiego, USG przezierności karkowej oraz analizy biochemicznej krwi. Na podstawie wszystkich danych komputer oblicza ryzyko choroby genetycznej.</p>
<p>Test potrójny – badanie składa się z wywiadu lekarskiego i analizy biochemicznej krwi określającej poziom trzech substancji wytwarzanych przez płód: alfafetoproteiny oraz hormonów hCG i estradiolu. Odchylenia od normy mogą świadczyć o wadach genetycznych i należy przeprowadzić dalszą diagnozę.</p>
<p>Do drugiej grupy należą:</p>
<p>Amniopunkcja – w badaniu tym za pomocą USG określa się położenie płodu a następnie nakłuwa igłą pęcherz płodowy i pobiera płyn owodniowy zawierający komórki płodu.  Po ich namnożeniu wykonuje się badanie zestawu chromosomów dziecka.</p>
<p>Biopsja trofoblastu (kosmówki) – pod kontrolą USG pobierany jest fragment kosmówki, który otrzymywany jest przez nakłucie brzuszne lub wprowadzenie cewnika przez pochwę do macicy. Uzyskaną próbkę poddaje się analizie biochemicznej DNA.</p>
<p>Kordocenteza – pod kontrolą USG przez powłoki brzuszne lekarz pobiera próbkę krwi z żyły pępowinowej. Następnie białe krwinki płodu poddawane są badaniu cytogenetycznemu.</p>
<p>Po tym krótkim opisie sposobu wykonywania badań można się zastanowić, czy warto ponosić nawet to 1 procentowe ryzyko związane z przeprowadzaniem badań. Jednak to, że rodzice postanowią wykonać te badania może w przyszłości bardzo pomóc zarówno im jak i ich maleństwu. Jeśli u dziecka zostanie zdiagnozowana jakaś choroba, rodzice powinni być świadomi, że w XXI wieku są możliwości leczenia już w <a href="http://linkbaby.pl/artykuly/poradnik-ciazy/" target="_blank" title="okres płodowy">okresie płodowym. </a>Jeżeli to jest niemożliwe, dziecko może być operowane tuż po narodzinach. Najważniejsze jednak jest to, że dzięki wiedzy o chorobie dziecka, rodzice mają czas się przygotować do jego przyjęcia. Bardzo ważne dla nich jest pogodzenie się z chorobą noworodka, ponieważ dzięki temu mogą lepiej przygotować się do opieki nad swoim dzieckiem.
---

Autorem artykułu jest Agacia80
href="http://blog.linkbaby.pl/ title=Blog Agacia80

Artykuł pochodzi z serwisu href="http://artelis.pl/www.Artelis.pl/

piątek, 1 kwietnia 2011

kiedy??? konczy sie male dziecinstwo

kiedy konczy sie dziecinstwo a zaczyna sie juz prawie dorosle zycie????? jak i kiedy powiedziec 3 latce ze zostanie siostra -STARSZA SIOSTRA- i musi sie opiekowac mlodszym od siebie ......

noworodek a dorosle dziecko

mam corke ktora ma juz 3 lata i niedlugo zostanie starsza siostra.jak narazie nie powiedzielismy jej nic o tym ze mamusia na dzidiusia w brzuszku.zastanawia mnie kiedy i jak powiedziec jej o tym ze zostanie starsza siostre.

trzy kobiety w domu

W domu mam juz zone i 3 letnia corke a wdrodze jest nastepma CÓRUŚ !!!!!.......Aska bo tak ma na imie corka gada jak karabin maszynowy co strasznie mnie smieszy i bawi z powodu tego ze wszysko, chce powiedziec na iednym oddechu.dlugo by pisac o mej Asce.mam pytanie do was jak ktos na juz 3 kobiety w domu to jak sobie daje rade z nimi ??????